W ciągu ostatnich lat wiele osób w Polsce zwróciło uwagę na rosnące fortuny influencerów, którzy oprócz promowania marek, coraz częściej angażują się w różnorodne projekty biznesowe. Niestety, niektóre z tych działań, jak pokazuje przykład Kamila L., znanego jako Budda, mogą mieć ciemniejsze oblicze. Niedawno ujawniona sprawa dotycząca organizowania loterii przez youtubera i jego grupę wstrząsnęła opinią publiczną. Śledczy oskarżają Buddę o straty na poziomie 60 mln zł dla Skarbu Państwa, wynikające z podatkowych manipulacji związanych z rzekomą sprzedażą e-booków.
Loteria pod przykrywką e-booków
Kluczowym elementem tej sprawy jest sposób, w jaki Budda oraz jego współpracownicy, w tym założyciele wydawnictwa Influi, obniżali wpływy podatkowe. Organizowana przez nich loteria, zgodnie z przepisami, powinna być obłożona 20-procentowym podatkiem. Tymczasem, w celu uniknięcia tej stawki, losy loteryjne były sprzedawane jako e-booki, na które obowiązuje zaledwie 5-procentowy podatek IP Box, dedykowany twórcom korzystającym z działalności intelektualnej. Śledczy ustalili, że e-booki były tylko przykrywką, a prawdziwym celem było przeprowadzenie losowań z nagrodami o wartości od kilku tysięcy do nawet kilkuset tysięcy złotych.
Skala operacji finansowych
Pierwsze podejrzenia wobec Buddy pojawiły się latem 2024 roku, kiedy Główny Inspektorat Informacji Finansowej (GIIF) oraz Zachodniopomorski Urząd Celno-Skarbowy ze Szczecina rozpoczęły analizę przepływów finansowych na jego kontach. Zainteresowanie służb wzbudziły wielomilionowe transakcje przeprowadzane między różnymi spółkami związanymi z youtuberem i jego współpracownikami. Kontrola wykazała, że operacje te były częścią szerszego schematu oszustw podatkowych.
Działalność Buddy w latach 2021–2024 przyniosła zyski, które według śledczych mogły sięgać nawet 400 mln zł. W wyniku ich działań Skarb Państwa miał stracić co najmniej 60 mln zł z tytułu zaniżonych wpływów podatkowych.
Zatrzymanie Kamila L. i jego współpracowników
Sprawa przyspieszyła w październiku 2024 roku, kiedy to funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP) zatrzymali Kamila L. wraz z dziewięcioma innymi osobami. Do zatrzymania doszło w Warszawie, tuż przed planowaną przez Buddę ucieczką do Maroka. Śledczy ustalili, że youtuber miał zamiar opuścić Polskę i ostatecznie schronić się w Stanach Zjednoczonych. Zatrzymanie nastąpiło niemal w ostatniej chwili.
Po zatrzymaniu Budda został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy, a prokuratura postawiła mu szereg poważnych zarzutów, w tym oszustwa podatkowe, pranie brudnych pieniędzy oraz kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.
Reakcje obrońcy i media
Prawnik Kamila L., radca prawny Mateusz Mickiewicz, w rozmowie z Onetem zaznaczył, że jego klient nie przyznaje się do winy. W obronie swojego klienta, adwokat złożył zażalenie na decyzję o tymczasowym aresztowaniu, wskazując, że zarzuty prokuratury są nieuzasadnione.
Media śledzą tę sprawę z dużą uwagą, a opinia publiczna jest zszokowana skalą operacji finansowych Buddy oraz jego współpracowników. Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy nie tylko samego youtubera, ale także szerokiej grupy osób, które brały udział w organizowaniu loterii i manipulacjach podatkowych.
Konsekwencje dla rynku influencerów
Wydarzenia te rzucają cień na środowisko influencerów w Polsce. Dotychczas wielu z nich budowało wizerunek osób, które dorobiły się fortun dzięki ciężkiej pracy, kreatywności oraz lojalnej publiczności. Tymczasem sprawa Buddy pokazuje, że nie zawsze tak jest, a niektórzy z nich wykorzystują swoją popularność do angażowania się w nielegalne działania.
Dla samego Kamila L. konsekwencje mogą być druzgocące. Oprócz wyroków sądowych, jego wizerunek został poważnie nadszarpnięty. W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się głosy, że ta sprawa będzie miała dalekosiężne konsekwencje dla rynku influencerów w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o zaufanie konsumentów.
Co dalej z Buddą?
Przyszłość Buddy oraz jego współpracowników wciąż jest niepewna. Proces sądowy dopiero się rozpoczyna, a prokuratura gromadzi kolejne dowody w sprawie. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Kamil L. może stanąć przed poważnymi karami, zarówno finansowymi, jak i więziennymi.
Cała sprawa z pewnością stanie się ważnym precedensem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, a także przestrogą dla innych influencerów, którzy mogą próbować wykorzystać swoją pozycję do nielegalnych działań.