Budda, czyli Kamil L., to jeden z najpopularniejszych polskich influencerów, który nie tylko zdobył miliony subskrybentów na YouTube, ale także prowadził różnorodne biznesy. Jego życie pełne luksusowych samochodów, egzotycznych podróży i charytatywnych działań okazało się jednak mieć mroczne podłoże. W październiku 2024 roku Budda został aresztowany przez Centralne Biuro Śledcze Policji pod zarzutem wyłudzenia VAT oraz organizowania nielegalnych gier hazardowych.
Mimo tych problemów, restauracja Buddy, znana jako Strefa 77, wciąż działa. Co więcej, obsługa restauracji twierdzi, że nie odczuwa większych strat, a klienci nadal odwiedzają lokal. Jak to możliwe, że lokal prosperuje, mimo tak poważnych zarzutów wobec właściciela?
Biznesy Buddy na cenzurowanym
Zatrzymanie Buddy 14 października 2024 roku było szokiem dla całej branży influencerów oraz jego fanów. Oskarżenia dotyczą nie tylko wyłudzeń podatkowych, ale również nielegalnych gier hazardowych. Sąd w Szczecinie zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Kamila L. i czterech innych osób na trzy miesiące, co potwierdza skalę zarzutów.
Budda, będąc znanym twórcą treści na YouTube, zdobył ponad 2,44 miliona subskrybentów, co przyniosło mu ogromne zyski z reklam. W 2022 roku z samych reklam na platformie zarobił ponad 661 tysięcy złotych. Portal Money.pl podaje, że jego roczne dochody mogły sięgnąć nawet 15 milionów złotych.
Jednak życie Buddy to nie tylko YouTube. Był również właścicielem marki Doze, która produkuje napoje energetyczne. Mimo tych dochodów, influencer miał problemy finansowe, co skłoniło go do otwarcia restauracji Strefa 77 wraz z partnerką, zwaną w sieci Grażynką.
Strefa 77 – biznes, który działa mimo wszystko
Strefa 77 została otwarta w Walentynki jako prezent dla Grażynki. Restauracja szybko zyskała popularność, zwłaszcza wśród fanów Buddy, którzy chcieli sprawdzić, jak smakuje jedzenie sygnowane jego marką. Mimo aresztowania właściciela, lokal wciąż funkcjonuje bez większych zmian, co może dziwić, biorąc pod uwagę obecne okoliczności.
Dziennikarz portalu O2.pl postanowił odwiedzić restaurację, aby na własne oczy przekonać się, co się tam dzieje po aresztowaniu Buddy. Ku jego zaskoczeniu, restauracja była niemal pusta, choć jej wnętrze może pomieścić znacznie więcej gości. Pomimo niskiej frekwencji, obsługa oraz jakość jedzenia została oceniona bardzo pozytywnie. Za posiłek dziennikarz zapłacił ponad 120 zł, co jest raczej przystępną ceną w warszawskich standardach.
Co na to pracownicy restauracji?
Obsługa Strefy 77 zapytana o bieżącą sytuację, podkreśliła, że lokal działa bez zmian. Mimo medialnego szumu wokół Buddy, nie odczuwają znaczących strat, a rezerwacje wciąż napływają. Agata Wojaś, menadżerka restauracji, w rozmowie z dziennikarzem O2 powiedziała:
„W internecie wygląda to tak, że dużo się dzieje i jest szum wokół Buddy, lecz w restauracji nie zaszły żadne zmiany. Działamy dokładnie tak samo, jak wcześniej. Obroty wzrosły, ale wiąże się to z tym, że do menu włączyliśmy menu lunchowe.”
Pracownicy podkreślają, że ich celem jest utrzymanie wysokiej jakości obsługi i serwowanych dań, a sprawa Buddy nie ma wpływu na funkcjonowanie lokalu. Dodają również, że pomimo braku obecności Buddy i Grażyny w mediach, restauracja działa na pełnych obrotach.
Przyszłość restauracji i Buddy
Choć nie wiadomo, jak zakończy się sprawa Buddy, restauracja Strefa 77 wciąż przyciąga klientów. Obsługa liczy na to, że goście będą oceniać lokal na podstawie jakości jedzenia i obsługi, a nie wydarzeń związanych z właścicielem.
„Sąd nie wydał wyroku, więc nikogo nie oceniamy, liczymy na pozytywne rozpatrzenie sprawy. Działamy płynnie w takim samym składzie, ale bez wsparcia wizerunkowego Grażyny i Kamila (Buddy). Liczymy, że ludzie będą oceniali nasz lokal poprzez jakość jedzenia i obsługi” – powiedzieli pracownicy restauracji.
Mimo całej sytuacji, Strefa 77 wciąż cieszy się zainteresowaniem, a rezerwacje nie słabną. To pokazuje, że klienci są lojalni, a lokal ma szansę przetrwać ten trudny okres. Czy jednak Budda będzie w stanie powrócić do swojego dawnego życia? Czas pokaże.