Świat muzyki pogrążył się w żałobie po nagłej śmierci Setha Binzera, wokalisty i współzałożyciela zespołu Crazy Town. Artysta zmarł niespodziewanie w wieku 49 lat, pozostawiając po sobie nie tylko muzyczne dziedzictwo, ale i burzliwe życie osobiste.

Seth Binzer i Crazy Town zdobyli międzynarodową sławę w wczesnych latach 2000 dzięki przebojowi „Butterfly”, który na stałe wpisał się na listy Billboard Hot 100 oraz podbił serca fanów w 15 krajach. Debiutancki album zespołu zyskał status platynowej płyty, sprzedając się w nakładzie 1,5 miliona egzemplarzy.

Jednak sukces nie przyszedł bez ceny. Binzer publicznie zmagał się z uzależnieniem od substancji oraz problemami prawno-kryminalnymi, które wielokrotnie trafiały na pierwsze strony gazet. Już na początku swojej kariery otwarcie rozmawiał o swoich problemach w programach takich jak „Celebrity Rehab” i „Sober House”. W 2012 roku wokalista znalazł się w szpitalu po przedawkowaniu, które doprowadziło go do stanu śpiączki.

Życie prywatne Binzera nie było mniej burzliwe. Związał się z różnymi partnerkami, między innymi z Mellisą Clark i Tracy Shelor, z którymi miał synów. Jego związek z Jasmine Lennard był pełen kontrowersji i przemocy, co wielokrotnie składało się na dramatyczne epizody z jego życia osobistego.

Wieść o śmierci Setha Binzera przekazał Perez Hilton, powołując się na raport lekarza sądowego hrabstwa Los Angeles. Data i przyczyny śmierci wokalisty pozostają nieznane, co dodatkowo pogłębia tajemnicę i smutek wokół tej tragicznej straty dla świata muzyki.

Śmierć Setha Binzera to koniec ery dla wielu fanów, którzy przez lata podziwiali jego talent i odwagę w walce z własnymi demonami. Jego muzyka pozostanie niezatarte dziedzictwo w historii rocka, a jego osobowość pozostanie niezapomniana w sercach wielu.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.
Exit mobile version