Historia Tomasza Komendy, niesłusznie skazanego na 18 lat więzienia, to jeden z najbardziej poruszających przypadków polskiego wymiaru sprawiedliwości. Otrzymał ponad 12 milionów złotych odszkodowania, ale jak się okazało, nawet tak duża suma pieniędzy nie była w stanie przywrócić mu normalnego życia ani zrekompensować utraconych lat. Po śmierci Komendy jego matka, Teresa Klemańska, postanowiła ujawnić kulisy dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce po odejściu jej syna.
Tomasz Komenda – życie pełne cierpienia
Komenda urodził się w 1976 roku i wychował w skromnej rodzinie. W 2000 roku został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia za brutalne przestępstwo, którego nie popełnił. Spędził za kratkami 18 lat, podczas których przeżył nie tylko trudne warunki życia więziennego, ale również przemoc i nękanie ze strony współwięźniów. Dopiero w 2018 roku, po długotrwałych procesach i dzięki zaangażowaniu mediów oraz obrońców praw człowieka, został ostatecznie uniewinniony.
Po wyjściu z więzienia Komenda otrzymał odszkodowanie, jednak jak podkreśla jego rodzina, pieniądze te przyniosły mu kolejne problemy. Bliscy Tomasza wskazują, że wpłynęły one na niego oraz na relacje, jakie budował z otoczeniem. Brat Tomasza, Krzysztof, oraz jego matka, Teresa Klemańska, wielokrotnie zwracali uwagę na zmiany, jakie zaszły w jego charakterze.
Relacje rodzinne i wpływ otoczenia
Według matki Tomasza, jego przybrany brat, Gerard (znany w rodzinie również jako Maciek), miał wpływ na decyzje Komendy. Teresa Klemańska podkreśla, że Tomasz był pod dużym wpływem Gerarda, który miał sterować jego życiem i decyzjami, często kierując się wyłącznie własnymi korzyściami.
„Zobaczymy, jak daleko dojdzie. Spełnia marzenia wszystkich, tylko nie swoje. […] Serce mi pęka. […] Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem „Kocham cię mamo”, bo jest nieprawdziwy i fałszywy” – mówiła Klemańska w wywiadzie dla mediów.
Klemańska wspomina również, jak bardzo bolało ją milczenie syna i brak kontaktu. Zamiast czułości i wsparcia, które oczekiwała po jego wyjściu z więzienia, Komenda oddalał się od rodziny, co powodowało, że jego matka czuła się jeszcze bardziej opuszczona.
Tragiczne wydarzenia na pogrzebie Tomasza Komendy
Śmierć Komendy była dla jego matki ogromnym ciosem. Jak sama przyznaje, przez ostatnie lata widziała się z synem zaledwie trzy razy. W momencie, gdy próbowała do niego dotrzeć i zorganizować spotkania, wielokrotnie napotykała na trudności, które – według jej relacji – stwarzał Gerard. Teresa Klemańska wspomina, że w ostatnich chwilach musiała spełniać narzucone warunki, aby móc zobaczyć syna.
„Błagałam i płakałam, żeby tylko Tomka móc zobaczyć. Dostałam warunki. Miałam być sama, mąż i synowie nie dostali zgody na widzenie. Maciek z rodziną ustalali godziny, dawali mi 15 minut, przed wejściem musiałam zostawić telefon, nie mogłam z nim być w pokoju sama” – opowiada matka w jednym z wywiadów.
Podczas pogrzebu sytuacja przybrała jeszcze bardziej dramatyczny obrót. Jak relacjonuje Klemańska, nie pozwolono jej nawet dotknąć twarzy syna na pożegnanie, a miejsce dla niej było przygotowane w dalszym rzędzie, co potraktowała jako oznakę braku szacunku.
Oczekiwanie na wyrok w sprawie testamentu
Obecnie trwa postępowanie w sprawie testamentu Tomasza Komendy. Jak ujawnia Teresa Klemańska, cała ta sytuacja doprowadziła ją do ogromnego smutku, który przejawia się między innymi tym, że zamiast obchodzić urodziny syna, wspomina teraz dzień jego śmierci.
„Staram się być u niego o tej porze, co się dowiedziałam. Zagaduję: ‘zimno ci, synku’, bo jak go ostatni raz trzymałam, był taki zimny” – wyznaje matka Tomasza Komendy.
Walka o pamięć i sprawiedliwość
Tragedia, jaka spotkała Tomasza Komendę oraz jego rodzinę, pozostaje bolesnym przypomnieniem o tym, jak dramatyczne mogą być konsekwencje niesłusznych oskarżeń i błędów wymiaru sprawiedliwości. Historia Tomasza Komendy wciąż budzi emocje i prowokuje do refleksji nad odpowiedzialnością państwa za ludzi, którym zniszczono życie poprzez błędne decyzje sądów.
Czy cała prawda na temat relacji rodzinnych i decyzji podejmowanych przez Tomasza Komendę zostanie ujawniona? Jak zakończy się postępowanie w sprawie testamentu? Odpowiedzi na te pytania pozostają nieznane, ale dla Teresy Klemańskiej jest to dramat, który przeżywa każdego dnia.