Ostatnie doniesienia o obecności chińskich żołnierzy na froncie w Ukrainie wywołały poważne zaniepokojenie wśród ekspertów i polityków. Były szef Agencji Wywiadu, pułkownik Andrzej Derlatka, w wywiadzie dla Onetu, wyraził poważne obawy dotyczące konsekwencji takiego sojuszu między Rosją a Chinami. Jeśli informacje te potwierdzą się, będzie to oznaczać istnienie tajnych porozumień między Rosją a Chinami, co z kolei przybliża nas do globalnego konfliktu.
Prezydent Ukrainy potwierdził, że wojska schwytały dwóch chińskich jeńców, co wskazuje na fakt, że Chiny mogą mieć większe zaangażowanie w konflikcie niż wcześniej się sądziło. Derlatka z dystansem podchodzi do oficjalnych zapewnień Pekinu, który zaprzecza wysłaniu swoich wojsk do Ukrainy. Przypomina, że w przeszłości Chiny również ukrywały swoje zaangażowanie w konfliktach, wysyłając „ochotników”, a nie regularną armię.
Chiny to państwo, w którym nic nie dzieje się bez odgórnego przyzwolenia. To nie jest państwo demokratyczne, a obecność chińskich żołnierzy na froncie to bardzo poważny sygnał. Jak podkreśla Derlatka, jeśli coś takiego się dzieje, to oznacza, że istnieją tajne porozumienia między Rosją a Chinami. W związku z tym nie można wykluczyć, że wizje niektórych ekspertów o sojuszu chińsko-rosyjskim przeciwko całemu Zachodowi mogą się ziścić.
Konsekwencje takiego sojuszu mogą być bardzo poważne. Derlatka ostrzega, że państwa europejskie, jak i Stany Zjednoczone, muszą traktować to z najwyższą powagą. Były szef wywiadu zwraca uwagę na drugie dno tej sytuacji. Uważa, że obecność chińskich żołnierzy to sygnał dla USA, że ich próby rozbicia sojuszu rosyjsko-chińskiego są bezskuteczne. Jest przyjaźń, sojusz i partnerstwo bez granic – mówi Derlatka.
Dla Ukrainy, zdaniem eksperta, to fatalna wiadomość. Chiny, które dotychczas udawały mediatora, teraz otwarcie opowiedziały się po stronie Rosji. Derlatka zwraca uwagę, że rosyjska armia już wcześniej używała chińskiego sprzętu elektronicznego, a teraz pojawiły się również procesory z Indii. To kolejny ważny sygnał dla Zachodu, który niestety przybliża nas do konfliktu globalnego.
Według danych ONZ, w 2022 roku, Chiny były drugim co do wielkości eksporterem sprzętu wojskowego na świecie, po Stanach Zjednoczonych. Wartość eksportu chińskiego sprzętu wojskowego wyniosła ponad 10 miliardów dolarów. To oznacza, że Chiny mają znaczące możliwości w zakresie produkcji i eksportu sprzętu wojskowego, co może mieć wpływ na sytuację w Ukrainie.
Raport Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) z 2022 roku wskazuje, że Chiny zwiększają swoje wydatki na obronę o ponad 7% rocznie. To oznacza, że Chiny mają coraz większe możliwości w zakresie produkcji i eksportu sprzętu wojskowego, co może mieć wpływ na sytuację w Ukrainie.
W konkluzji, obecność chińskich żołnierzy w Ukrainie jest bardzo poważnym sygnałem dla Zachodu. Oznacza to, że Chiny mogą mieć większe zaangażowanie w konflikcie niż wcześniej się sądziło. To może mieć poważne konsekwencje dla Ukrainy i całego regionu. Były szef wywiadu, Andrzej Derlatka, ostrzega, że państwa europejskie i Stany Zjednoczone muszą traktować to z najwyższą powagą, aby uniknąć globalnego konfliktu.