Dzisiaj, 10 kwietnia, przypada 15. rocznica katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska. Polska delegacja zmierzała wtedy na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Ta tragiczna wydarzenie do dziś pozostaje przedmiotem śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę.
Kierujący zespołem zajmującym się tą sprawą prok. Krzysztof Schwartz powiedział niedawno, że według planów główne postępowanie powinno się zakończyć jeszcze w tym roku. Ostatnio prokuratura przekazała dwie istotne informacje dotyczące tego śledztwa. Po pierwsze, w początkach czerwca ma być gotowe tłumaczenie przygotowywanej przez blisko pięć lat opinii międzynarodowego zespołu biegłych na temat katastrofy smoleńskiej. Po drugie, poinformowano, że polscy prokuratorzy zamierzają skierować wnioski o areszt poszukiwawczy wobec ponad 40 rosyjskich medyków sądowych.
Chodzi o poświadczenie nieprawdy w ich opiniach medyczno-sądowych po wykonaniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Śledztwo w sprawie tej tragedii, którego rozpoczęcie nastąpiło jeszcze w dniu katastrofy postanowieniem ówczesnej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, jest jednym z największych i najdłuższych w historii polskiej prokuratury.
W 2016 roku śledztwo zostało przekazane do dalszego prowadzenia Zespołowi Śledczemu nr 1 w Prokuraturze Krajowej. Obecnie zespół ten liczy siedmioro prokuratorów, a kieruje nim prok. Schwartz. W wrześniu 2024 roku do prokuratury wpłynęła oczekiwana opinia międzynarodowego zespołu biegłych. Ten bardzo obszerny dokument, zawierający materiały w formie papierowej, jak i elektronicznej, jest całościową analizą przyczyn, przebiegu i okoliczności katastrofy smoleńskiej, przygotowaną przez zagranicznych, niezależnych ekspertów.
W skład międzynarodowego zespołu, powołanego w 2019 roku, weszli eksperci ze Stanów Zjednoczonych, Irlandii, Wielkiej Brytanii i Węgier. Biegli uczestniczący w pracach tego zespołu wcześniej zajmowali się m.in. katastrofami i wypadkami amerykańskiego Boeinga nad Lockerbie w Szkocji w 1988 roku, amerykańskiego Airbusa na rzece Hudson w Nowym Jorku w 2009 roku i katastrofy promu kosmicznego Columbia w 2003 roku.
W Polsce całościowo katastrofę smoleńską w latach 2010-2011 badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie ta komisja jako przyczynę katastrofy wskazała zejście samolotu poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny.
Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie. Ponadto w raporcie wskazano także na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Także zajmująca się do 2016 roku śledztwem dotyczącym katastrofy prokuratura wojskowa zlecała polskim biegłym całościowe opracowania na temat przebiegu tragedii.
Jednak, jak tłumaczył ostatnio prok. Schwartz, odnosząc się do opinii zagranicznych biegłych, „spojrzenie na sprawę osób spoza naszego kraju, czyli biegłych niemających nic wspólnego z polskim środowiskiem naukowym, politycznym, czy społecznym, merytoryczne, bez emocji – począwszy od funkcjonowania 36. specpułku, procedur szkolenia pilotów, wykorzystywania samolotów, zabezpieczania lotów, a w końcu po przyczyny katastrofy – pokaże bezstronnie funkcjonowanie państwa w tym zakresie”.
Według danych polskiej prokuratury, od 2010 roku zbadano już ponad 100 osób, a w sprawie katastrofy smoleńskiej zebrane zostały ponad 1000 dowodów. Prokuratura zapowiada, że w najbliższych miesiącach ogłosi wyniki śledztwa, które mają odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę się stało 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.