W styczniu odbędą się wybory prezydenckie na Białorusi, a władze już teraz przygotowują się do ewentualnych protestów. Reżim Alaksandra Łukaszenki, rządzącego krajem od 1994 roku, obawia się buntu wobec działań władz i podejmuje kroki w celu ograniczenia dostępu do informacji.
Według niezależnego portalu Flagsztok, władze obwodu homelskiego wysłały zakładom pracy instrukcje użytkowania publicznie widocznych ekranów. Urządzenia, takie jak telewizory, panele informacyjne i inne urządzenia elektroniczne, zostały odcięte od internetu. Polecenie wydano przed wyborami prezydenckimi, które mają być formalnym procesem „reelekcji” Alaksandra Łukaszenki.
Władze Białorusi obawiają się powtórzenia sytuacji z 2020 roku, kiedy to podczas wyborów prezydenckich obywatel Białorusi skarżyli się na problemy w dostępie do sieci. Łukaszenko publicznie oświadczył, że w razie potrzeby wyda rozkaz całkowitego wyłączenia internetu na Białorusi. Dyktator odniósł się do protestów, które miały miejsce w 2020 roku, kiedy to w drugą rocznicę rozpoczęcia wojny w Ukrainie – za pomocą ekranów informacyjnych w metrze w Mińsku – nadana została odezwa liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Wydanie instrukcji użytkowania ekranów w trybie offline może świadczyć o obawie władz przed powtórzeniem się sytuacji, gdy Białorusini mogli uzyskać dostęp do informacji niecenzurowanych przez reżim. Władze chcą zminimalizować ryzyko podejmowania przez obywateli prób organizowania protestów i uchylania się od kontroli władz.
Według danych białoruskiej organizacji „Wiasna”, w 2020 roku aresztowania wśród uczestników protestów wyniosły 35 000 osób. Ponadto, w wyniku represji zostało skrzywdzonych 14 000 osób. Wiele z nich nadal pozostaje w areszcie, czekając na procesy.
Białoruś jest jednym z najbardziej represyjnych krajów w Europie. Według indeksu demokracji, opracowanego przez Economist Intelligence Unit, Białoruś zajmuje 154. miejsce na 167 krajów. Rząd Łukaszenki jest krytykowany za ograniczanie wolności słowa, związków zawodowych i organizacji pozarządowych.
W obliczu wyborów prezydenckich, w której Alaksandr Łukaszenko będzie starał się o kolejną kadencję, władze Białorusi podejmują kroki, aby ograniczyć dostęp do informacji i zapobiec protestom. Jednakże, takie działania mogą tylko wzmocnić opór przeciwko reżimowi i doprowadzić do dalszych konfliktów w kraju.
Warto zauważyć, że Białoruś jest jednym z niewielu krajów, w których nie istnieje prawdziwa demokracja. Władze kraju od lat kontrolują media, ograniczają wolność słowa i podejmują represje wobec przeciwników politycznych. W tej sytuacji, wybory prezydenckie mogą być tylko fasadą demokracji, a władze mogą dalej kontrolować życie obywateli Białorusi.